Przejdź do treści

Kiedy w naszym życiu coś idzie nie tak, często szukamy rozwiązań, staramy się przywrócić do równowagi nasz świat zewnętrzny jak i wewnętrzny. Gdy źle się czujemy, możemy zastosować dwie strategie – wziąć sprawy we własne ręce lub oddać kierownicę innym ludziom bądź przypadkowi.

Jeśli potrzebujesz konsultacji z psychologiem lub psychoterapeutą, na przykład w kontekście stawiania zdrowych granic czy radzenia sobie z trudnymi emocjami, możesz skorzystać z pomocy jednego ze specjalistów Ośrodka Psychoterapii i Pomocy Psychologicznej Pomarańczowe Ja w Poznaniu.

“Działasz mi na nerwy”

Chyba każdy z nas zna taką sytuację: dwie osoby kłócą się i w miarę zaogniania konfliktu coraz bardziej przypisują sobie nawzajem winę. Co ciekawe, jedno obwinia drugie już nie tylko o to, co zrobiło, ale także o uczucia, które wzbudziło to w rozmówcy. Popularne sformułowanie “działasz mi na nerwy” czy “sprawiłeś mi przykrość” są tego świetnym przykładem. Mamy wówczas sytuację, w której obarczamy drugą osobę nie tylko odpowiedzialność za to, co robi i mówi, ale także za nasz własny stan psychiczny.

Jakie są tego skutki?

Odkładając na bok kwestię tego, “kto ma rację”, warto przemyśleć fakt, jakie są konsekwencje przypisywania innym odpowiedzialności za nasze nieprzyjemne uczucia. Jakie są skutki takiej strategii dla nas samych. Z pewnością są jakieś zalety takiego postępowania – gdyby ich nie było, to zjawisko nie byłoby tak powszechne.

Można by na przykład uznać fakt, że taka perspektywa w pewnym sensie coś ułatwia – jeśli inni są odpowiedzialni za nasze emocje, to sami czujemy się uprawnieni do tego, aby zwolnić się z samodzielnego opiekowania własnym stanem i jego konsekwencjami. Jeśli więc w kłótni poczujemy się zirytowani i pod wpływem tej irytacji powiemy coś bolesnego drugiej stronie, będziemy wówczas skłonni przypisać tej drugiej osobie zarówno odpowiedzialność za naszą irytację, jak i nawet za to, co pod wpływem tej irytacji powiedzieliśmy (“to twoja wina, bo ty wyprowadziłeś mnie z równowagi”). Nie musimy wówczas myśleć o tym, jaki jest nasz udział w problematycznej sytuacji oraz wkładać wysiłku w modyfikację własnego samopoczucia, ale także myślenia i zachowania. W pewnym sensie można by pomyśleć, że oszczędzamy w ten sposób energię.

Z drugiej jednak strony, kiedy oczekujemy od innych osób, że będą regulować nasze emocje, lub kiedy odpowiedzialność przekładamy na inne czynniki zewnętrzne (pogodę, siłę wyższą itp.) może okazać się, że nie doczekamy się spełnienia naszych roszczeń. Co więcej – inne osoby nie mają obowiązku tego za nas robić a my sami nie mamy na to wpływu. Wytwarza się więc poczucie frustracji i bezradności. Skoro ludzie lub świat powinni załatwić moje problemy, poprawić mi samopoczucie a tego nie robią – zostaje tylko pozostanie w bezruchu… lub zmiana perspektywy. Z tej dziecięcej, oczekującej postawy możemy wyjść w bardziej dojrzałą i proaktywną pozycję – samoodpowiedzialność. 

Samoodpowiedzialność

Postawa samoodpowiedzialności za własne funkcjonowanie odnosi się do osób dorosłych i opiera się na respektowaniu granic w relacjach pomiędzy nimi. Chodzi tutaj o zdrowe granice odpowiedzialności czy też wpływu. Przyjmując tę perspektywę uznajemy, że każda dorosła osoba jest w odpowiedzialna za własne funkcjonowanie – a więc za to, jak się czuje, co myśli i co robi. Jeśli więc ktoś na parkingu zarysuje nam samochód, ponosi odpowiedzialność za uszkodzenie samochodu, jednak odpowiedzialność za złość czy niezadowolenie z tej sytuacji ponosi już właściciel samochodu (bo są to jego własne emocje). Takie myślenie może rodzić pewien sprzeciw, jeżeli zakładamy, że emocje są wywołane przez zewnętrzną sytuację (w tym przykładzie przez rysę samochodu). Czy jednak na pewno?  

Istnieją uznane koncepcje psychologiczne, które mówią inaczej. Wyjaśniają one, że to, jakie emocje poczujemy w danej sytuacji wynika raczej z naszej interpretacji tej sytuacji oraz przede wszystkim – tego, jak ona ma się do naszych pragnień i potrzeb. Jeśli rysę na samochodzie zauważyłaby przykładowo żona właściciela, która od dawna szuka pretekstu do zakupu nowego pojazdu, mogłaby ona ucieszyć się, że zyska dodatkowy argument do przekonania małżonka, że jej potrzeba jest uzasadniona. Z kolei ktoś, kto przykłada dużą wagę emocjonalną do wyglądu samochodu może zareagować silnym niezadowoleniem.

Pomyślmy o innym przykładzie – chociażby odwołanie spotkania przez przyjaciela możemy przeżyć bardzo indywidualnie – niektórym z nas będzie przykro, ktoś może ucieszyć się zyskanym wolnym czasem lub poczuć ulgę, jeśli obawiał się trudnej rozmowy podczas tego spotkania. Uczucia, jakich doświadczymy zależne są nie tyle od sytuacji, co od tego, co ona dla nas indywidualnie oznacza. 

Dobrodziejstwo płynące z  samoodpowiedzialności

Jeśli przyjmiemy taką perspektywę, będzie ona zapewne wymagała od nas nieco zaangażowania. Dla niektórych byłoby to przełamanie znanych i utartych od wielu lat schematów. Potrzebne jest najpierw zauważenie, jakie emocje wzbudza w nas dana sytuacja a następnie zadanie sobie pytanie – jaka moja potrzeba została tutaj zakłócona? A następnie – jak inaczej mogę ją zaspokoić? 

Jeśli na przykład zależało nam na spotkaniu z przyjacielem, a zostało ono odwołane, możemy czuć rozczarowanie i irytację, jednocześnie możemy pomyśleć o tym, w jaki inny sposób zaspokoić potrzebę bliskości czy rozmowy.

Jakie są korzyści wynikające z takiej sytuacji? Otóż – odzyskujemy kierownicę. Wyrywamy się z iluzji bezradności i braku wpływu. Zauważając przyczyny naszego samopoczucia i poczuwając się do odpowiedzialności za własny stan przyzwalamy sobie na poszukiwanie rozwiązań i stwarzamy przestrzeń na zaradzenie sytuacji, zamiast bezskutecznego oczekiwania, aż zmieni się ona sama. To natomiast daje więcej wolności i więcej szans na uregulowanie tego, co wytrąciło nasz świat z równowagi.

Ośrodek Psychoterapii i Pomocy Psychologicznej „Pomarańczowe Ja”
ul. Czajcza 2A/13
61-546 Poznań

Telefon: 515 321 007
https://www.terapiapoznan.pl/kontakt/

Małgorzata Braszka

Redaktorka naczelna portalu. Poznań skradł jej serce, gdy zaczęła odkrywać go poza utartymi szlakami.